Pobudka, śniadanie i wyruszamy na południe, w kierunku Neapolu. Po drodze mijamy jeszcze majestatyczny masyw Wezuwiusza i tak docieramy do Sorrento. Nazwa tego, pełnego uroku, kurortu pochodzi podobno od słowa “syrena”. Ciekawe czy przy odrobinie szczęścia można tu jeszcze jakąś zobaczyć ? Pierwszy punkt programu to degustacja limoncello - likieru ze świeżych cytryn. Włosi twierdzą, że ten z Sorrento jest zdecydowanie najlepszy. Po spróbowaniu różnych rodzajów limoncello, każdy otrzymał jego małą buteleczkę. Wolny czas wykorzystaliśmy na spacer po kolorowych uliczkach miasta. W jednej trafiliśmy na świetną małą restaurację, serwującą pizzę. I co tu dużo mówić - najlepiej smakuje prawdziwa, włoska margarita z sosem pomidorowym i serem mozarella. Następnie pojechaliśmy na mały poczęstunek do hotelu, z którego tarasu roztacza się niesamowity widok na wyspę Capri. Różnica poziomów między miasteczkiem, a portem, skąd na Capri można popłynąć, to aż kilkadziesiąt metrów!